piątek, 8 sierpnia 2014

Chapter 1


''Detektyw''

- I raz, dwa, trzy!- liczyła kroki Pani Gordon.Pani Hilary Gordon to nauczycielka, a za razem przyjaciółka Rity i Ines.Uczy je od czwartego roku życia, ale to już chyba wam powiedziała Rita.Hilary to dosyć wymagająca osoba.Gdy sobie coś wmówi, nie spocznie aż jej się to nie uda.jest zawzięta i ostra, ale ma serce anioła.Tak mówi Riri. Mimo swojej surowości jest pogodną osobą.Nie da się przy niej nudzić.- Pięć, sześć i assemble!-krzyknęła nazwę kroku.Dziewczyny ukłoniły się trenerce i głośno dyszały.Nie dziwić się im.Przez wakacje trenują trzy dni po cztery godziny.Hilary patrzyła chwilę na nastolatki, a po chwili zaczęła bić im brawo.Na jej twarz wkradł się miły uśmiech.- Powiem Wam jedno laseczki.-szepnęła i chwyciła dziewczyny za ramiona.Patrzyła parę sekund na spokojne dziewczyny.- Jesteście jak dwa łabędzie.Piękne i rzadkie.-dodała chwytając za brody nastolatek.Rita oraz Ineska przyjaźnie się uśmiechnęły i spojrzały na siebie z wesołym wyrazem twarzy.
- Dziękujemy.-odparła Ines.Pani Gordon założyła ręce na piersi.
- Dziewczynki od przyszłego tygodnia zajęcia mamy tylko w piątki w godzinach popołudniowych.-oznajmiła poważnie.Dziewczyny odetchnęły z ulgą.Teraz będą mieć więcej czasu dla siebie niż zwykle.- Ja też mam dzieci i muszę się nimi zajmować, wozić do szkoły no i ogólnie kontrolować te urwisy.Pasuje wam to?-zapytała.
- Oczywiście!-prawie krzyknęła czerwonowłosa.- Jak najbardziej-dodała ciszej spuszczając wzrok na baletki.Hilary tylko zachichotała, a Rita zrobiła się purpurowa. Ineska dała Richard kuksańca w bok, a ta ją dziabnęła palcem w  brzuch.
- To dziewczyny do następnych zajęć i życzę wam powodzenia w nowej szkole.- kobieta pocałowała nastolatki w policzek i zniknęła.
- Ta...na pewno.-skomentowała to Rita.
- Oj chodź...nie będzie źle.-pocieszała ją blondynka robiąc głupie miny, które rozbawiały Ritę.
- Weź idiotko idziemy.-uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła ją za rękę prowadząc do szatni.Chociaż ja tego bym tak nie nazwała...był to raczej gniazdko sprzątaczki, ale dziewczyny akceptują swoje warunki w ''szatni''.

                                                                       Rita*

Po długich staraniach i mękach włożyłam na nogi strasznie obcisłe spodnie.Zapięłam rozporek, zapięłam guzik i padłam na krzesło.Przetarłam ręką czoło.spociłam się od wkładania spodni? Możliwe.

- Jestem za gruba.-oznajmiłam patrząc na siebie.- Nawet do spodni się nie mieszczę.-dodałam bawiąc się paskiem od torby.
- Tak na pewno.Wyglądasz jak mors.- nabijała się ze mnie Ines, która wkładała bluzkę przez głowę.- Mors, który waży ledwie czterdzieści kilo i jest baletnicą.-śmiała się ze mnie.Powiedziała co wiedziała.Pomyślałam.- Nie jesteś gruba...to tylko te obcisłe spodnie.Dziwę się, że krew ci krąży w nogach.- mówiła wkładając strój i baletki do sportowej torby z pumy.
- No widzisz...ma się tą królewską krew.-powiedziałam trzymając nos w górze jak jakaś dama.
- Śnisz księżniczko.- wybełkotała robiąc sobie kucyka.Prychnęłam i spojrzałam za okno.Ściemniło się.Patrzyłam chwilę na pusta ulicę do póki nie wyrwała mnie z moich zamyśleń przyjaciółka.
- Idziesz czy będziesz tu spać?-zapytała pokazując na drzwi.- Jeżeli wybierasz tą drugą opcję to życzę Ci dobranoc z pająkami.-wzdrygnęła się na myśl o pająkach.Zawsze się ich bała.Kiedyś w podstawówce rozniosła cała klasę bo maciupenki pająk siedział jej na ramieniu.To było jak tornado.Wszystko latało po klasie.
- Dobra już chodź ty pająku.-popchnęłam ja lekko do przodu, a ona zmierzyła mnie wzrokiem.
- Nawet tak do mnie nie mów.-odparła ostro i poważnie.

Wyszłyśmy z domu kultury.Tak z domu kultury.Tam mamy specjalną, nie wielką salkę do ćwiczeń.Ciocia Hilary uczy tylko nas.Tak prywatnie.Przygotowuje nas do różnych castingów w teatrze czy przedstawieniach.Zawsze nam się udaje.Dzięki niej.

Zbiegłyśmy po schodach i przeszłyśmy przez drogę.Przeszłyśmy kilka metrów i dotarłyśmy do przystanku.Usiadłam na plastikowej, żółtej ławce i włożyłam bluzę.Zrobiło się chłodno.Kątem oka spojrzałam na Ineskę. Poprawiała swój wygląd.Ubabrała sobie usta od błyszczyku.
- Po co się malujesz?-zapytałam wyczekując na jej ciekawą odpowiedź.
- Bo mi usta zaschły.-odpowiedziała patrząc w lusterko , a potem zrobiła dziubek.
Interesujące czyż nie?
- Tak z pewnością.-wybełkotałam.- Na pewno podoba Ci się kierowca autobusu.-dodałam z chytrym uśmieszkiem na twarzy.Ona zakryła sobie usta ręką i szybko schowała twarz w torbie.Udawała, że wymiotuje.
- Wiesz...gdyby schudł z dwadzieścia kilo, zapuścił włosy , nie byłby kierowcą autobusu...i co najważniejsze gdyby nie był o piętnaście lat straszy ode mnie...-wzięła głęboki wdech.- Nawet wtedy bym się z nim nie umówiła.-dodała wesoło i poprawiła włosy.Ja tylko westchnęłam i spojrzałam w górę.Ciemne niebo przyozdabiały gwiazdy.Było ich wile.Nie do policzenia.Pomyślałam o mamie.Zawsze gdy patrzę w gwiazdy o niej myślę.Mimo tego, że nie pamiętam jej zbyt dobrze.Przypominam sobie tylko to, że zawsze do snu śpiewała mi piękną kołysankę.Niestety pamiętam tylko refren.Zaczęłam sobie ją nucić.Kołysałam się na boki i myślałam o mamie.Wciąż myślę, że jest tam między gwiazdami i patrzy na nas.
Po jej odejściu mój brat David strasznie się zmienił.Stałam się dla niego wrogiem numer jeden.Zaczął niszczyć moje lalki, misie i inne zabawki, ale nigdy nie skarżyłam się tacie.Wiedziałam, że on też przeżywa śmierć mamy.Byłam pewna, że z biegiem czasu zmieni się.jednak los chciał inaczej.David zaczął wyśmiewać mnie w podstawówce.Obrażał mnie na każdym kroku, ale wciąż wierzyłam że będzie lepiej.Płakałam nocami.Przychodziłam do jego pokoju i chciałam porozmawiać, a nawet przeprosić.Tylko nie wiem za co chciałam przepraszać.Nic mu nie zrobiłam.Teraz w ogóle się do mnie nie odzywa.Ignoruje mnie i omija bez uczucia.To okropne uczucie gdy ktoś z twojej rodziny nienawidzi Cię.Gdy ktokolwiek Cię nienawidzi.Pogodziłam się już z tym.Poczułam lekki ból w boku.spojrzałam na Ines. Patrzyłam pytająco na nią.
- Nie patrz na mnie tak tylko powtórz co mówiłam.-powiedziała i wstała z założonymi rękami na piersi.
- Nie słuchałam cię.Przepraszam.-ona tylko pokiwała głową.
- Chodź...nasz transport już jedzie.-pokazała na nadjeżdżający autobus.Zabrałam swoją torbę i wstałam.Czerwony autobus zatrzymał się, a kierowca otworzył nam drzwi.

Kupiłyśmy bilety usiadłyśmy na trzecim siedzeniu. Oparłam głowę o szybę i usiadłam bokiem.Wyciągnęłam z kieszeni pogniecioną paczuszkę gum orbit.Zabrałam jedną i poczęstowałam Ines.Chwilę żułam mlaskając.Denerwowało to Ineskę więc mi to sprawiało ubaw.Zaczęłam robić różowe balony.Jestem w tym mistrzynią.Tylko ktoś w blond włoskach postanowił robić mi na złość i dziabać w moje balony z gumy.Pojazd się zatrzymał, a drzwi autobusu się otworzyły.Ujrzałam mojego brata.O dziwo...kupił bilet i idą patrzył na mnie jak na jakieś zdychające zwierze.Bez uczucia.Patrzyłam mu prosto w oczy.Widziałam w nich swoje odbicie i jednocześnie złość.

- Czego się gapisz sieroto?-zapytał nie miło.Spuściłam wzrok.Błagałam w duchu by poszedł już sobie.Tak się stało.Poszedł z kolegami na tyły.Ines mnie pogłaskała i poczochrała po włosach.
- Ja to wiem...i ty to wiesz...i każdy inny kto go zna...wie, że to dupek.-oznajmiła mówiąc głośniej ostatnie słowo by to usłyszał.No i udało jej się.Usłyszał i coś pieprzył pod nosem.Spojrzałam kątem oka na tyły.Znam stamtąd tylko  Davida i Zayna.Kiedyś był u nas.Nie znam go za bardzo.Jedyne co do mnie powiedział to cześć i narka.Był tam jeszcze jeden osobnik.Chłopak z lokami.Miał pełno tatuaży na rękach.Wygląda na typowego badboya.Otrząsnęłam się i zatrzepotałam kilka razy rzęsami.Chłopak z lokami patrzył prosto na mnie.Na jego twarzy widniał triumfalny uśmieszek.Pewnie oblała mnie czerwień.Szybko się odwróciłam i nabrałam powietrza. Ines znów poprawiała usta.Ona ma bzika na punkcie wyglądu.Postanowiłam udać, że nic się nie stało.
Patrzyłam prosto przed siebie i marzyłam o tym by rzucić się na łóżko i zasnąć.
- Widziałam.-odparła dziewczyna i patrzyła w lusterko.Zmarszczyłam brwi.
- A-ale co?-pytałam spanikowana.
- Wyglądasz jak buraczek kochana.Podoba Ci się.-odpowiedziała chowając lusterko do torebki.
-Co?!-prawie krzyknęłam, a cały tył na nas spojrzał.
- Czego się gapisz sieroto?-zapytałam tym samym pytaniem mojego brata.Zrobił oczy jak pięć złotych.Pierwszy raz się tak do niego odniosłam. Zayn i ten drugi zachichotali.Nie wiem dlaczego to zrobiłam.Nie chcę stać się taka jak on.Odwróciłam wzrok w stronę Ines.
- Nie, nie podoba mi się ten koleś.Wolę kierowcę autobusu.-powiedziałam podnosząc torbę z podłogi.
- Jest przystojny.Wygląda na niegrzecznego.-mówiła blondynka.
- To sobie go weź.-wybełkotałam.
- Przecież wiesz, że ja mam Keva.No i za nie długo obchodzimy naszą pierwszą rocznicę związku.-powiedziała podekscytowana.Szczęściara .Kev jest super kolesiem, ale to nie mój typ.
- Chodź.-założyłam torbę na ramię i wstałam.Przytrzymałam się siedzeń obok by nie wywrócić się jak ostania idiotka na świecie i nie zrobić sobie wstydu.Poszłam do przodu.Kierowca otworzył drzwi, a ja grzecznie podziękowałam.Nabrałam świeżego powietrza do nosa.Tyłem wyszli ci trzej muszkieterowie.Odeszłyśmy kilka kroków dalej.Ines tłumaczyła mi to jak ona cierpi bo nie wie co włożyć na jutrzejszą akademię.Też chciałbym mieć takie problemy.Ineska wciąż nawijała czy wziąć  różową w kwiatki  czy może czarną w cekiny.
- Czarną.-powiedziałam szybko, a ona się uśmiechnęła.
- Czytasz w moich myślach.-odparła krzyżując ręce na piersi.
- Jesteśmy przyjaciółkami. Wiem o tobie więcej niż ja sama o sobie. -dodałam z przyjaznym smailem.Spojrzałam bok.Stali tam i coś omawiali.Na pewno nie lekturę.Mój brat wyciągnął telefon z kieszeni i coś pokazał kolegom.Spojrzeli na siebie mroźnym wzrokiem, chwilę później na ich twarzach widniał  chytry uśmieszek.Tak jakby coś kombinowali.Wszyscy przybili wspólnego żółwia.Tak...jak na dorosłych chłopaków maja bardzo dziecinne zachowanie.Nie mówię, że to złe.Ja sama jestem okropnie dziecinna.Nawet nie wiecie jak bardzo.
- Ej! Znów to samo!-szturchnęła mnie blondynka.- On ci się podobno nie podoba.
- Po mi się nie podoba, ale oni coś kombinują Ines.-wytłumaczyłam jej patrząc prosto w jej niebieskie oczy.Ona pokiwała powoli głowa i zajrzała na nich.Skrzywiła wyraz twarzy.
- Oni?-zapytała z słyszalną ironią w pytaniu.
- Hm..pomyślmy-spojrzałam w górę i chwyciłam się za brodę.- Jesteśmy tu tylko my  niewinne, słodkie nastolatki, a obok stoją chłopcy którzy coś skrycie omawiają, wyglądają na groźnych i cieszą się z czegoś jak dziewczyna która dostała pierwszego okresu .-udawałam, że myślę.- Kto mógłby coś kombinować?zapytałam retoryczne pytanie.- Wiem! pewnie sąsiedzi chcą zrobić napad na warzywniak.-powiedziałam szepcząc i rozglądając się dookoła z podejrzanym wzrokiem.
- Weź skończ bo już ci bije na czaszkę kobieto. -odparła Ines i zachichotała.- No, ale co oni-ostatnie słowo podkreśliła ironią.- Mogliby kombinować? Przecież po samym stylu ich ubierania widać, że to kretyni.-powiedziała obczajając ich ubiór.- Błagam...bandamki wyszły z mody z jakieś pięć tygodni temu.-dodała.Bandamkę  miał Zayn na nadgarstku.Lekko ją kopnęłam w kostkę.
- Ałć- jęknęła.Spojrzałam na zegarek.Muszę wracać.Przytuliłam Ines i pocałowałam w policzek.Ona zrobiła to samo.
- Do jutra matole.-odparłam poważnie, a ona przewróciła oczami i pokazała mi język.Odwzajemniłam to.
- Pa karaluchu.-powiedziała i odeszła.
- Karaluchu?-zapytałam.
- A weź idź spać.-powiedziała gdy już była na drugiej stronie drogi.

W domu Rity*


Rzuciłam torbę gdzieś w kąt mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.Nawet mój miś Pan Perry podskoczył.Widzicie? Jestem strasznie dziecinna.Położyłam się na plecach i spojrzałam na ozdabiany sufit.Przygryzłam wargę i myślałam.Dosyć długo.Co David ma w tym telefonie? No,  a może pokazywał im zdjęcie jakieś dziewczyny.Przydałby mu się laska.Trochę by go naprostowała.No, ale to na pewno to nie to.Dręczyło mnie to.


Przebrałam się do piżamy i usiadłam na podłodze.Gdy przychodziły mi czarne scenariusze do głowy związane z moim bratem marszczyłam czoło i próbowałam o nich zapomnieć.Chodziłam po całym pokoju.Skakałam po łóżku, słuchałam muzyki, tańczyłam, a nawet zagrałam sobie w grę na telefonie, ale sprawa z Davidem nie dawała mi spokoju.Gdybym nie była ciekawska to olałabym to, ale moja ciekawość nie zna granic. Niestety.Wpadł mi pewien pomysł do głowy.Bardzo ryzykowny, ale może przyniesie rezultaty.Wstałam z podłogi podążyłam do drzwi.Otworzyłam je i sprawdziłam czy jest czysto.Korytarz świecił pustością.Zamknęłam za sobą drzwi.Pokój Davida był nie daleko mojego.Drzwi jego komnaty były lekko uchylone.Cichutko podeszłam na palcach.Nic nie słyszałam nic ani nikogo.Pewnie jest na dole i ogląda swój ulubiony serial ''Kochanka''.Same głupoty.Trochę boję się tam wejść.Nie ze względu na jego wielki bałagan.Zgaduję, że nie jest tam zbyt czysto.Nie wiem bo nie wchodziłam do tego pokoju z sześć lat.Wrócą te wszystkie wspomnienia.


Wyciągnęłam rękę do przodu.jesteś odważna i silna.Dasz radę.Dopingowałam się.Chwyciłam za klamkę.Moja szczęka drżała, a nogi uginały się.Nacisnęłam powoli klamkę i otworzyłam drzwi.Podniosłam  wzrok do góry.Zamurowało mnie.wszystko było takie nie do opisania.Jego łóżko, szafa, biurko, podłoga, ściany.Kilka razy zatrzepotałam rzęsami.W jego pokoju panowała niesamowity porządek.Nie wiedziałam, że tak dba o swoje otoczenie.Mówiąc szczerze to nie za wiele o nim wiem.Nie spodziewałam się tego! Ani przez chwilę nie pomyślałam o tym, że może być tu tak czysto.Zrobiłam kilka kroków przód.Uważnie wszystko skanowałam oczami.Nic podejrzanego.I jak ja tu mam się dowiedzieć co się dzieje gdy tu wszystko jest poukładane jak w zegarku.Patrzyłam na regały.Były tam ramki z fotografiami.Na większość był David z rodzicami gdy ja byłam dopiero w planach.Przetarłam opuszkami palców po szafce.Bez kurzu.


Usłyszałam pikanie telefonu.Rozglądnęłam się po pomieszczeniu.Leżał na jego biurku.Nie wiem po co mu biurko skoro on się nie uczy.Podeszłam do niego.to pewnie wiadomość.Bez namysłu zabrałam go do ręki.Nacisnęłam palcem na ekran.Nie ma blokady, hasła, a nawet jakiegoś wzoru? Dziwne.Nie boi się, że ktoś przeczyta jego wiadomości? Na przykład ja? No cóż...pech.Nacisnęłam na otwórz nową wiadomość i czytałam.


Harry: Jutro, wieczorem przed Embargo 59.


Co? Emabargo 59 to nocny klub nie daleko mojej pracy.Jeden z najlepszych klubów w Londynie.Tak słyszałam.Jeszcze raz przeczytałam wiadomość.Postanowiłam dalej poszperać w telefonie.Nie które wiadomości były kompletnie bezsensowne.Pewnie pisał je po pijaku.No, ale parę wiadomości było dosyć podejrzanych.No na przykład ta : Dzisiaj stawka jest większa ! Nie zwal tego. albo ta: Dzisiejszym konkurentem będzie Jocker.Nawet nie wie w jakie gówno się wkopał.


Nie ogarniam.Jaka stawka? Jaki Jocker? O co chodzi? No i te wiadomości w większość były od Zayna i jakiegoś Harr'ego.Nie znam go.Może to ten z autobusu? Nie wnikam.

- W lodówce jest piwo.Ja za raz wracam.-usłyszałam krzyk barat.Podskoczyłam jak oparzona.Szybko odłożyłam telefon, a moje ręce się trzęsły tak jakbym miała bardzo wysoki spadek cukru.Tak mają cukrzycy.Co teraz? Spanikowałam i wpełzłam pod łóżko.Oby mnie nie zauważył.Błagam Boże.Mocno przygryzłam wargę i skuliłam się.

Drzwi momentalnie się otworzyły.Trzasnął nimi i głośno westchnął.Stał chwilę w miejscu w milczeniu i nagle...



No hejka! Koniec rozdziału 1.Podoba się? 

PS; Za nie długo pojawi się zwiastun.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz